#17 Colleen Hoover „November 9”
Czy warto dawać książkom drugą szanse? Stwierdziłam, że tak :) zobaczcie dlaczego.
9 listopad - można by powiedzieć, że jest dniem jak każdy inny. Nie ma żadnego święta ani nic podobnego. Jednak znaczy wiele zarówno dla Fallon jak i Bena. Oboje co roku starają się przetrwać ten dzień mimo tego, że mają z nim dużo negatywnych wspomnień. Bohaterowie poznają się przypadkiem w restauracji właśnie tego dnia. Ona to początkująca aktorka, której kariera legła w gruzach wraz z pożarem, w którym doznała licznych poparzeń twarzy i reszty ciała. On to początkujący pisarz. Dziewczyna wyznaje zasadę, iż nie zakocha się w żadnym chłopaku dopóki nie skończy 23 lat. W związku z tym postanawiają nie wymieniać się numerami telefonów, ani nie stosować żadnej innej formy kontaktu. Obiecują sobie natomiast widywać się co roku 9 listopada w tej samej restauracji o tej samej porze, aż nie minie 5 lat. Czy taki układ ma szansę na przetrwanie rodzących się w nastolatkach uczuć?
Jest to jedna z najlepszych pozycji jakie czytałam!
„November 9” nie jest typowym romansem lub lekką młodzieżówką. Niech Was opis nie zmyli. Niesie ona za sobą duże przesłanie. Autorka przedstawiła nam problem związany z brakiem akceptacji u samego siebie oraz ze stratą kogoś bliskiego. Starała sie pokazać jak na przełomie lat zmieniali sie nasi bohaterowie. Tytułowy 9 listopad pomaga mam dostrzec te zmiany i wyobrazić sobie jak ich losy mogą się potoczyć przez kolejny rok. Spełniali swe marzenia oraz pokonywali swoje ograniczenia i bariery mimo tego, że na pewno nie było im łatwo. Przekonali się też o tym, że we dwójkę zawsze jest lepiej iść przez życie niż samemu. Widzieli się tylko raz w roku i oprócz tych spotkań nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Sama sie dziwie w jaki sposób Ben i Fallon radzili sobie przez ten caly rok. A kolejne lata nie były łatwiejsze, było im coraz trudniej. Jestem pełna podziwu.
Dlatego od razu ich polubiłam! Fallon poznajemy jako dziewczynę z totalnym brakiem pewności siebie i brakiem akceptacji do swojego wyglądu. Ben to czuły, troskliwy chłopak jakich mało na świecie :) dzieki temu nasza bohaterka zaczyna się przed nim otwierać, a ich relacja sprawiała, że moje serce sie roztapiało.
Jednak oboje mają za sobą przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć. Fallon próbuje sobie z nią radzić z pomocą chłopaka. Natomiast Ben skrywa związana z nią tajemnice i nie chce aby ujrzała ona światło dzienne. Ale jaką i dlaczego tego musicie przekonać sie sami ;)
Powiem tyle, że książka rozwaliła mnie totalnie. Jest to prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Do ostatniej strony nie wiadomo, jak cała historia się skończy. Kiedy wydaje nam się, że będzie już happy end, następuje nagły zwrot akcji i wszystko toczy się zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażaliśmy. Był moment, że musiałam ją odłożyć i skończyć czytanie na dziś, bo z tych emocji nie mogłam dalej.. jednak z tego co wszyscy mówią w książkach tej autorki wszystkiego się można spodziewać i niczego nie można być pewnym. Właśnie za to kocham czytać!
Zakończenie zaskoczyło najbardziej i niezmiernie dziękuje autorce za tak wspaniała lekturę! Gorąco polecam Wam tę pozycje!
Autor: Colleen Hoover
Tytuł: November 9
Liczba stron: 336
Fabuła:
„Nigdy nie będziesz w stanie się odnaleźć, jeśli zatracisz się w kimś innym.”
9 listopad - można by powiedzieć, że jest dniem jak każdy inny. Nie ma żadnego święta ani nic podobnego. Jednak znaczy wiele zarówno dla Fallon jak i Bena. Oboje co roku starają się przetrwać ten dzień mimo tego, że mają z nim dużo negatywnych wspomnień. Bohaterowie poznają się przypadkiem w restauracji właśnie tego dnia. Ona to początkująca aktorka, której kariera legła w gruzach wraz z pożarem, w którym doznała licznych poparzeń twarzy i reszty ciała. On to początkujący pisarz. Dziewczyna wyznaje zasadę, iż nie zakocha się w żadnym chłopaku dopóki nie skończy 23 lat. W związku z tym postanawiają nie wymieniać się numerami telefonów, ani nie stosować żadnej innej formy kontaktu. Obiecują sobie natomiast widywać się co roku 9 listopada w tej samej restauracji o tej samej porze, aż nie minie 5 lat. Czy taki układ ma szansę na przetrwanie rodzących się w nastolatkach uczuć?
Kiedy sięgnęłam po tę książkę dwa miesiące temu i przeczytałam 40 stron szczerze przyznam, że nie przypadła mi do gustu i wcale mnie nie wciągała. Odłożyłam ją na półkę i zaczęłam inną pozycje. Jednak ciagle moje myśli wracały do „November 9”. Całe szczęście, że gdy losowałam mój tbr na wakacje akurat trafiło właśnie na nią :)
Przypomniałam sobie co było w przeczytanych już przeze mnie rozdziałach i ruszyłam dalej. Książkę pochłonęłam praktycznie w 2 dni i niesamowicie się cieszę, że dałam jej szansę.Jest to jedna z najlepszych pozycji jakie czytałam!
„November 9” nie jest typowym romansem lub lekką młodzieżówką. Niech Was opis nie zmyli. Niesie ona za sobą duże przesłanie. Autorka przedstawiła nam problem związany z brakiem akceptacji u samego siebie oraz ze stratą kogoś bliskiego. Starała sie pokazać jak na przełomie lat zmieniali sie nasi bohaterowie. Tytułowy 9 listopad pomaga mam dostrzec te zmiany i wyobrazić sobie jak ich losy mogą się potoczyć przez kolejny rok. Spełniali swe marzenia oraz pokonywali swoje ograniczenia i bariery mimo tego, że na pewno nie było im łatwo. Przekonali się też o tym, że we dwójkę zawsze jest lepiej iść przez życie niż samemu. Widzieli się tylko raz w roku i oprócz tych spotkań nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Sama sie dziwie w jaki sposób Ben i Fallon radzili sobie przez ten caly rok. A kolejne lata nie były łatwiejsze, było im coraz trudniej. Jestem pełna podziwu.
Dlatego od razu ich polubiłam! Fallon poznajemy jako dziewczynę z totalnym brakiem pewności siebie i brakiem akceptacji do swojego wyglądu. Ben to czuły, troskliwy chłopak jakich mało na świecie :) dzieki temu nasza bohaterka zaczyna się przed nim otwierać, a ich relacja sprawiała, że moje serce sie roztapiało.
Jednak oboje mają za sobą przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć. Fallon próbuje sobie z nią radzić z pomocą chłopaka. Natomiast Ben skrywa związana z nią tajemnice i nie chce aby ujrzała ona światło dzienne. Ale jaką i dlaczego tego musicie przekonać sie sami ;)
Powiem tyle, że książka rozwaliła mnie totalnie. Jest to prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Do ostatniej strony nie wiadomo, jak cała historia się skończy. Kiedy wydaje nam się, że będzie już happy end, następuje nagły zwrot akcji i wszystko toczy się zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażaliśmy. Był moment, że musiałam ją odłożyć i skończyć czytanie na dziś, bo z tych emocji nie mogłam dalej.. jednak z tego co wszyscy mówią w książkach tej autorki wszystkiego się można spodziewać i niczego nie można być pewnym. Właśnie za to kocham czytać!
Zakończenie zaskoczyło najbardziej i niezmiernie dziękuje autorce za tak wspaniała lekturę! Gorąco polecam Wam tę pozycje!
Hoover to moja ulubiona pisarka, czytałam wszystkie powieści i chcętnie przeczytam jeszcze raz. November 9 to jedna z lepszych jej pozycji.
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie książki tej Autorki, ale akurat tej właśnie nie :) Mam ją na półce, ale jakoś ciągle brak czasu, bo mam ksiązki recenzenckie.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/07/andromeda-anna-kasiuk.html
ostatnio pisałam recenzję tej ksiazki. mi sie bardzo podobala mimo, ze na poczatku podchodzilam do niej kilka razy i odkladałam, bo czytalam i nawet nie wiedzialam o czym :) .
OdpowiedzUsuńa dodam jeszcze, że końcówki się domyśliłam po trzech rozdziałach także to dla mnie nie był aż taki rollercoaster. ale ja dużo ksiazek czytam, duzo filmów i seriali kryminalnych (ksiazek zresztą tez)...takze mozna bylo sie domyślić zakonczenia po kilku rozdziałach
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Zainteresowałaś mnie tą książką na tyle,że zapisałam sobie jej tytuł- będzie kolejna do stosika lektur 'Must be' 😀
OdpowiedzUsuńojejku ^^ bardzo mi miło :))
UsuńNaprawdę mnie zaciekawiłaś tą książką! :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :))
Usuń